hebrajski

W latach osiemdziesiątych XX wieku odbyła się wielka debata wśród ortodoksyjnych Żydów: czy wolno skasować z twardego dysku plik zawierający hebrajskie słowo "Bóg". Według litery Prawa bowiem, każda strona tekstu zawierająca słowo "elohim" wymaga albo pieczołowitego przechowywania, albo - jeśli jest niepotrzebna - rytualnego pogrzebu. Dyskusję rozpoczął przywódca ultraortodoksyjnych kręgów żydowskich w Tel Awiwie rabin Mosze Saul Klein, który zaprezentował nader liberalny pogląd na tę kwestię. Orzekł on mianowicie, że nakaz ten nie stosuje się do pikseli, znaków ekranowych, ponieważ nie są one równoważnikiem słów. Na łamach tygodnika "Wartościowe Myślenie" napisał: Litery na ekranie są jedynie zbiorem punktów świetlnych. Kiedy je usuwasz, wymazujesz jedynie sekwencję zer i jedynek. Pogląd taki okazał się nie do przyjęcia dla środowiska związanego z hebrajskojęzycznym pismem "Pomyślna Praca na Komputerze", wychodzącym w Nowym Jorku. Na jego łamach ripostował Richard Thomas Lynx: Równie dobrze można by twierdzić, że wydrukowana na papierze litera to jedynie zbiór plam farby drukarskiej. Nawet jeśli kasujemy "tylko" ciąg zer i jedynek, to ten ciąg jest właściwy tylko i wyłącznie dla tego jednego słowa. Zatem to, co proponuje rabin Klein, to w istocie ledwie zawoalowana zachęta do holocaustu świętych tekstów.

Dyskusja ta przyczyniła się w sposób znaczący do rozwoju techniki komputerowej, aczkolwiek dotyczyła początkowo niewielkiego grona użytkowników. Pierwszy zareagował Microsoft, który dołączył do czwartej edycji systemu operacyjnego DOS komendę FUN (z ang. funeral), która tym różniła się od komend DELETE lub ERASE, że najpierw nadawała danemu plikowi rozszerzenie ".fun", a dopiero potem usuwała go z dysku. W kodzie źródłowym DOS-a zawarto też teksty modlitw odmawianych podczas rytualnych pogrzebów. Microsoft wpędził się w ślepy zaułek, albowiem DOS nabrał tym samym sakralnego charakteru: można go było skasować tylko przy użyciu DOS-a, co zakrawało już na jawne kpiny. Nieboszczyk nie może być swoim własnym grabarzem - skomentował R. Th. Lynx i zaproponował stworzenie jednego centralnego komputera, który przechowywałby teksty komputerowe ze słowem "Bóg". Użytkownicy mogli wysłać do niego pliki o każdej porze dnia i nocy za pomocą zwykłych łączy telefonicznych. Komputer ten, początkowo zwany Archie, rozrósł się do monstrualnych rozmiarów i obecnie znany jest pod nazwą Internet. Microsoft natomiast całkowicie wycofał się z prób zbijania kasy na teologicznych wątpliwościach, aczkolwiek w systemie Windows 95 zaproponował laicką wersję kasowania plików za pomocą komendy FUN i stąd pochodzi znany z większości monitorów "kosz" przechowujący wykasowane pliki.

13472 zer i jedynek (z cyklu: "Camel Baby, Light My Fire") (rys. C. Lipart)